Iwona Sz. wrote:
Robił wiele ogromnych kół nad Londynem, więc kołował.

Co chwila pokazywał mi się ten sam widok za oknem. A ja się robiłam coraz bardziej kołowata i zdenerwowana, bo nie wiedzieliśmy, że to tylko tłok na lotnisku. Żołądek z tego kołowania i kołowacenia podchodził mi do gardła.
Nic na to nie poradzę, że się właśnie tak nieprzyzwoicie, jak samolotowi nie przystoi, zachowywał. Poza tym, nie, nie byłam pilotem tego samolotu i to jest moja relacja z pewnej podróży, więc w literaturze nawet samoloty mogą kołować w przestworzach, krążyć i robić inne straszne rzeczy przyprawiające pasażera o gęsią skórkę (nie orlą).
I.
To wygląda na początek noweli? powieści sensacyjnej? pod tytułem "Jak niedobry samolot nad miastem kołował, aż pasażerkę skołował".
Proszę kontynuować, czekam cały zaciekawiony
